Zacznijmy od tego, że Tajlandia nie znajdowała się na liście naszych podróży na rok 2023. Sam pomysł wyjazdu pojawił się u nas spontanicznie, a decydujące „tak” zapadło po znalezieniu całkiem rozsądnej cenowo wycieczki zorganizowanej przez biuro podróży. Tym razem nie zdecydowaliśmy się na zorganizowanie całego wyjazdu na własną rękę. Oferta biura podróży, którą znaleźliśmy, zawierała w cenie loty i hotel więc dużą część planowania mieliśmy odhaczoną.
Loty
Tajlandia to nasza pierwsza tak daleka podróż, wiec nie wiedzieliśmy do końca jak będziemy znosić długi lot samolotem. Z perspektywy czasu bardzo się cieszę, że były to dwa loty po około 6 godzin każdy. Lecieliśmy liniami „Qatar Airways” z Brukselii do Doha, a kolejny lot był już bezpośrednio na Phuket. Pierwszy lot minął nam bardzo szybko, obejrzeliśmy najnowsze kinowe premiery oraz zjedliśmy naprawdę smaczne posiłki. Przesiadka w Doha minęła sprawnie, a my byliśmy pod ogromnym wrażeniem całej infrastruktury. Lotnisko jest ogromne, ale bardzo łatwo się tam odnaleźć.
Niestety nasz drugi lot nie był już tak przyjemny, jak pierwszy. W samolocie włączono klimatyzację, temperatura obniżyła się do tego stopnia, że byliśmy zmuszeni założyć wszystkie nasze ciepłe ubrania, jakie przy sobie mieliśmy, a i tak było ciężko zasnąć z zimna. Jednak jak to w drodze na wakacje, wszystko jest do przetrwania. Po kolejnych 6 godzinach wylądowaliśmy na lotnisku w Phuket. Widoki z okien samolotu było niesamowite. Woda i pojedyncze wystające z niej skały. Byliśmy zachwyceni oraz podekscytowani tym, co nas czeka.
Pogoda
Za nim przejdziemy do zwiedzania, wspomnę tylko, że wrzesień to w Tajlandii nadal sezon deszczowy więc nie do końca wiedzieliśmy, ile uda nam się zobaczyć. Kiedy przylecieliśmy, było ciepło, jednak trochę padało, następnego dnia rozpętało się czyste piekło (deszcz, wiatr, burze), więc spędziłyśmy większość czasu w resorcie.
Kolejne dni były już piękne, słoneczne, bardzo ciepłe a czasami też troszeczkę wiało. Moje włosy nie radziły sobie z taką wilgotnością, ale każda posiadaczka kręconych włosów mnie zrozumie.

Zwiedzanie
Pierwszego dnia (który nazwaliśmy organizacyjnym) przeszliśmy się po okolicy w poszukiwaniu miejsca, gdzie wynajmiemy samochód. W Tajlandii bardzo popularna jest jazda skuterami, jednak miejsca, które chcieliśmy zobaczyć, nie było na tyle blisko, poza tym, nauczeni doświadczeniami innych osób postanowiliśmy nie ryzykować mandatu (więcej info na ten temat na samym dole wpisu).
Big Buddha i punkt widokowy Karon
Po wynajęciu samochodu postanowiliśmy pojeździć trochę po wyspie. Pierwszy raz widziałem znak ostrzegawczy nie z sarną, a słoniem. Zatrzymywaliśmy się w kilku miejscach na trasie, aby podziwiać widoki, jednak celem naszej wycieczki był 45-metrowy posag Buddy.
To miejsce służy także jako świątynia, gdzie ludzie przychodzą się pomodlić czy ofiarować dary kapłanom. Miałam okazje obserwować cały proces, który zrobił na mnie wielkie wrażenie. Można było wyczuć powagę sytuacji i miejsca.
Dzień minął nam na plażowaniu i podziwianiu widoków.
Wyspa Jamesa Bonda
Kolejnego dnia postanowiliśmy oddalić się z wyspy i ruszyć na poszukiwanie long boat, który zabierze nas na wyspę Jamesa Bonda. Po naprawdę offroadowych trasach trafiliśmy do małej wioski. Wynajęliśmy tam wspomnianą łódkę i ruszyliśmy zachwycać się naprawdę pięknymi widokami. Wycieczka obejmowała kilka miejsc, wysp. Postanowiliśmy także przesiąść się na chwilę na kajaki i pozwiedzać piękne jaskinie. Udało się nam również zobaczyć warana (co było niesamowitym przeżyciem).
Ta wycieczka zapisała się na liście naszych najlepszych!
Wyspy Phi Phi
Kiedy wpiszemy w wyszukiwarkę hasło „Tajlandia” – oprócz świątyń, pojawia się wam zdjęcia właśnie z tego miejsca. Lazurowa woda, skały porośnięte roślinnością, bajeczne plaże. Wszystko się zgadza. Jednak w naszym przypadku nie było tak rajsko.
Wycieczkę na wyspy wykupiliśmy zaraz po przyjeździe do Tajlandii w lokalnym biurze. Tak jak byliśmy bardzo zadowoleni z biura, tak równie wielkie było nasze rozczarowanie całą wycieczką.
Naszym transportem na wyspy miała być łódź motorowa, no i niestety była to motorówka, jednak przeładowana i zamknięta z 3 stron co skutkowało okropnym ściskiem i brakiem powietrza podczas całej trasy. Niestety to tylko jeden z minusów tej wycieczki. Chyba sytuacją, która najbardziej mnie przeraziła, było snurkowanie, w rajskiej zatoczce. Z motorówki przesiedliśmy się na long boat i popłynęliśmy w wyznaczone do snurkowania miejsce. Po wejściu do wody okazało się, że istnieje ogromne prawdopodobieństwo potrącenia przez właśnie long boat. Na własne oczy widzieliśmy dwoje ludzi z rozbitymi głowami, a Tomek skończył prawie tak samo. Snurkujac z głową w wodzie nie widział łódki, która płynęła prosto na niego. Całe szczęście nie przydarzyło się nam nic złego. Wycieczka jednak nie była już przyjemna.
Bird Nest Soup — to od lat rarytas wśród potraw (chociaż ja dowiedziałam się o tym dopiero na tej wycieczce). Z czego powstaje? Zupa ta powstaje z jaskółczych gniazd. Pozyskanie takich gniazd jest podobno bardzo trudne i zajmują się tym mieszkańcy jaskini ze zdjęcia powyżej. Zupa ma podobno wzmacniać system odpornosciowy, jak i być afrodyzjakiem. Co wy sadzicie o takim przysmaku?
Inne atrakcje
Pomijając plażowanie czy jedzenie (czyli to, co warto robić zawsze na wakacjach), warto wspomnieć o jeszcze jednym ciekawym miejscu na mapie Phuket. Tym miejscem jest Patong Beach.
To było dla mnie zupełnie nowe doświadczenie i polecam każdemu, aby chociaż na chwile przejść się w tym tłumie rozbawionych i różnorodnych osób.
Warto także odwiedzić miasto Phuket czy sanktuarium dla słoni.
Jedzenie
Najpiękniejsza część tej opowieści to właśnie jedzenie! Chociaż nigdy nie byliśmy podróżnikami tylko dla jedzenia, tak ten wyjazd kręcił się głównie pod kątem restauracji. Zachwycaliśmy się tu każdym posiłkiem! Tajlandia to jest jedzenie! Widoki piękne, ale jedzenie to już mistrzostwo (pomijając mój zły wybór pizzy w hotelowej restauracji)!!! TOP 3: Phad Thai (krewetki lub kurczak), spring rolls, mango sticky rice.
Filmiki i relacje z tego miejsca, są zapisane na moim instagramie. Zajrzyjcie 🙂
Praktyczne porady
Wynajecie auta w Tajlandii
Przy wynajęciu auta warto popytać w kilku miejscach, aby porównać ceny. Do wynajęcia samochodu potrzebowano jedynie zdjęcia naszych paszportów i prawa jazdy. My za wynajem na dwa dni zapłaciliśmy 1000 tajlandzkich bahtów, a drugie tyle zostawiliśmy kaucji. Pamiętajcie, aby pod żadnym pozorem nie zostawiać paszportów jako zabezpieczenia oraz aby nagrać filmik lub zrobić zdjęcia samochodu przed odjazdem. W Tajlandii obowiązuje ruch lewostronny, a większość dróg ma duże ograniczenia prędkości.
PRO TIP: Jeżeli macie prawo jazdy kategorii B i wyrabiacie sobie prawo jazdy międzynarodowe, aby w Tajlandii porusza się skuterem, to uważajcie. Taki dokument nie upoważnia was do jazdy nim i może się to skończyć mandatem (podobno po opłaceniu tego mandatu nie możecie go dostać po raz drugi, jednak kto chciałby ryzykować).
Wykupowanie wycieczek
Jeżeli nie przeszkadza wam tłum turystów, który w tym samym momencie co wy przypływa i odpływa na cudowne plaże, to polecamy wycieczki zorganizowane. Przy takim zakupie najczęściej zostaniecie przetransportowani przez busa z hotelu, prosto do miejsca wypłynięcia lodzi, a po wycieczce odstawia was do hotelu JEDNAK …
Jeżeli nie chcecie mieć odliczanych minut na każdym przystanku i marzy się wam większy spokój, to jest na to tylko jeden sposób.
– Wyszukujecie port, z którego wypływają long boaty (czyli lodzie dlugorufowe).
– Musicie się tam dostać na własną rękę, wiec w grę wchodzą tu skutery i samochody.
– Przyjeżdżacie bardzo wcześnie i samodzielnie możecie wynająć jedna z łodzi (większość wycieczek zorganizowanych wypływa około godziny 9-10, co daje wam czas, aby nacieszyć się pięknymi miejscami bez tłumów).
Napiwki
PRO TIP: Tajlandia (niestety) napiwkami stoi. Chodzi mi tu głównie o wycieczki i atrakcje turystyczne. Musicie się liczyć z tym, z nawet po wykupieniu samodzielnie wycieczki, oczekiwany będzie napiwek (zwyczajowo 100 bahtów przy prywatnych wycieczkach i 20 bahtów przy grupowych) Oczywiście nie są one obowiązkowe.
Pralnia
Czy marzyłeś kiedyś o wakacjach bez wizji robienia prania zaraz po powrocie? Polecamy opcje pralni, jednak nie takiej hotelowej, a u osoby prywatnej (na pewno znajdziesz kilka w okolicy swojego noclegu). Wszystko czyściutkie, złożone i gotowe do spakowania (zajmuje też dużo mniej miejsca).
Podsumowanie
Co zapamietamy z tego wyjazdu?
Zapamietamy:
życzliwych ludzi, którzy są tacy nie dla napiwków, a po prostu z natury.
przepyszne jedzenie i jego różnorodność.
smak najlepszego deseru, jaki jedliśmy w życiu.
kablozę na ulicach i ludzi stojących na pakach pickupów w drodze do pracy.
poznanych tam ludzi, z którymi przetańczyliśmy cala noc.
widoki.
zwierzęta, które widzieliśmya
zachody slonca na plazy.
ciepłą jak zupa wodę w morzu.
kota PhadThaia z hotelowej restauracji.
To były naprawdę piękne wakacje.




























